Mówię do młodych, nie do starców! Miejcie więcej zdrowej, szlachetnej ambicji! Gdy naród się podniósł z niewoli i brudu, to wy, młode pokolenie, nie spychajcie go znów w brudy! Jeżeli widzicie, że ojcowie byli nietrzeźwi, to wy bądźcie trzeźwi!
Jeżeli mówicie, że ojcowie byli zacofani i wsteczni, to wy bądźcie postępowi duchem i sercem! Zacznijcie kochać naród w ten sposób, że przestaniecie mu stawiać wymagania, a zaczniecie sami składać z siebie ofiary. Po wyjściu z więzienia powiedziałem wam i dziś powtarzam: Polsce nie trzeba teraz ofiar z krwi, tylko ofiar z rzetelnej pracy umysłowej, z moralnej pracy nad sobą, zwyciężającej w sobie złe popędy i skłonności. Dopiero taka praca da wam wiele radości. Nabierzcie szacunku dla natury człowieczej, którą wam Ojciec niebieski dał w waszym ciele, w waszej duszy, rozumie i sercu. Chciejcie patrzeć na siebie Bożymi oczyma, a wtedy dostrzeżecie wielką godność człowieka, zrozumiecie, co trzeba siać na ziemi polskiej, na niwie wypalonej ogniem burz dziejowych.
Fragment pochodzi z kazania wygłoszonego we Wrocławiu 2 IV 1957 r.
Najtrudniejsza i najważniejsza praca, jaką ma człowiek do wykonania, to nie jest praca fizyczna, choć to właśnie próbowano nam przez pół wieku wmówić, kreując robotnika na bohatera. Najważniejsza praca to praca nad sobą samym jako człowiekiem, a więc praca nad własną prawością, uczciwością i rozumnością. Taką pracę ma podejmować nie tylko inteligent, ale również robotnik, każdy, kto jest człowiekiem. Nikt z nas nie jest z tej pracy zwolniony, tu nie ma wymówek. Jest to zadanie na całe życie, bo całe życie musimy pracować nad tym, by jaśniała nasza godność osobista i narodowa.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 12-13 kwietnia 2014