Zasadniczą sprawą przy wyzwoleniu człowieka i narodu jest przezwyciężenie lęku. Lęk rodzi się przecież z zagrożenia. Lękamy się, że grozi nam cierpienie, utrata jakiegoś dobra, utrata wolności, zdrowia czy stanowiska. I wtedy działamy wbrew sumieniu, które jest przecież miernikiem prawdy.
Przezwyciężamy lęk, gdy godzimy się na cierpienie lub utratę czegoś w imię wyższych wartości. Jeżeli prawda będzie dla nas taką wartością, dla której warto cierpieć, warto ponosić ryzyko, to wtedy przezwyciężamy lęk, który jest bezpośrednią przyczyną naszego zniewolenia. Chrystus wielokrotnie przypominał swoim uczniom: „Nie bójcie się. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a nic więcej uczynić nie mogą” (Łk 12,4). Ty, święty Maksymilianie, byłeś wierny temu pouczeniu Chrystusa. Nie bałeś się pojechać w nieznane do Japonii, by głosić prawdę o Chrystusie. Nie bałeś się cierpienia i utraty życia. Dzięki temu twój wolny duch żyje i przynosi owoce.
Zmarły Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński, przebywając w więzieniu za prawdę, w swoich notatkach w dniu 5 października 1954 roku pisał, że „największym brakiem apostoła jest lęk […], on ściska serce i kurczy gardło. […] Każdy, kto milknie wobec nieprzyjaciół sprawy, rozzuchwala ich. […] Zmusić do milczenia przez lęk, to pierwsze zadanie strategii bezbożniczej. […] Milczenie tylko wtedy ma swoją apostolską wymowę, gdy nie odwraca oblicza swego od bijących…”. Tyle ksiądz Prymas w „Zapiskach więziennych”.
Fragment pochodzi z kazania wygłoszonego 31 października 1982 r.
Zastraszanie przybrało dziś formę zorganizowaną. Nosi miano terroryzmu. Jest sposobem na paraliżowanie społeczeństwa, by nie tylko nie mówiło prawdy, stając w obronie dobra lub piętnując zło, lecz by w ogóle bało się nawet pomyśleć, że prawda istnieje, że zło i kłamstwo niszczy człowieka i narody. To jest właśnie najwyższy przejaw terroryzmu, gdy ze strachu milknie nawet sumienie.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 20 października 2014