Hipokryzja to straszna: dobro wrzkomo robić, by zły cel, skutek piekielny osiągnąć – może lepiej złe, by dobry cel! Ale piekła warto i jedno, i drugie. Skonfiskować wojskiem trudno było, zatem oczynszujem, że w końcu szlachta jakby po konfiskacie gołą będzie i poniszczoną.
Poniszczonych łatwiej przemienić w szpiegów, łotrów, zdrajców – skądinąd już potęgi nie mają! Takie rozumowanie, taka logika; czuję ją – a tymczasem w Europie kadzić nam będzie nawet propaganda liberalna! „Wielki, wielki mocarz, dobroczyniący!” – Jakaż to Lebensironie! [ironia losu] – O lud: to broń dwusieczna! Stronnictwa wyrywają ją sobie i każde do piersi drugiego je przystawia, aż nadejdzie dzień, w którym to narzędzie o swoich siłach chodzić zacznie! A wtedy i wrogów i benefaktorów swoich pogodzi!
Fragment listu do Augusta Cieszkowskiego, 12 września 1846 r.
Rzymska zasada „divide et impera!” (dziel i rządź!) stosowana jest przez systemy imperialne lub totalitarne po dziś dzień. W przypadku Polski stosował ją car, stosowali też komuniści. Miało to znaczenie nie tylko ekonomiczne, ale przede wszystkim polityczne. Chodziło o to, żeby nie dopuścić do konsolidacji warstwy ziemiańskiej z warstwą chłopską, dzięki czemu powstałby cały Naród Polski, obejmujący wszystkie warstwy społeczne. Stąd właśnie, by temu przeciwdziałać, ostrzono apetyty chłopskie na własność szlachecką, głosząc, że dzięki okradzeniu jednych, wzbogaci się drugich. W rzeczywistości najpierw okradziono jednych, potem drugich; ziemię zaczęli przejmować nasłani koloniści albo po prostu zabierało ją państwo. A Naród ciągle nie może się odrodzić.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 29 kwietnia 2014