Piotr — 2011-03-30 09:51
Nie wiem jak istotne jest zagadnienie "metafizyka czy ontologia" w rozważaniach akademickich, ale wydaje mi się, że nikt w codziennym życiu raczej nie wątpi w istnienie rzeczywistości (chociaż wirtualny świat telewizja, internet, etc... być może to zmienia).
Bardziej, w mojej opinii, dostrzegalnym na co dzień i dokuczliwym pro-blemem jest postrzeganie świata przez pryzmat Heglowskiej dialektyki, która, jeżeli dobrze wnioskuję, stanowi podwaliny współczesnego świata. Idea, jakoby świat był zbudowany na zasadzie zwalczających się przeci-wieństw sprawia, że każdy człowiek miejsce swoje w świecie definiuje po-przez to, kim są jego przeciwnicy. I tak mamy państwo - Kościół, prawica - lewica, kapitalista - robotnik, kupujący - sprzedający. Na ich styku, linii frontu, konieczne staje się ustawienie stróża, który zadba, aby ludzie się nie pozabijali. (policja, UOKiK, PIP).
Walka ta nie oszczędziła rodziny, gdy "wynaleziono" konflikt pokoleń i odwieczną walkę płci.
Odpowiedź: Oczywiście, że normalnie w życiu nikt nie wątpi w istnienie rzeczywistości, nawet najwięksi idealiści odróżniają swoją myśl o obiedzie od obiadu, nie mówiąc o sytuacjach krytycznych, gdy mają przejść przez jezdnię pełną pędzących samochodów. Problem jednak polega na tym, że można sobie myśleć o nieistnieniu rzeczywistości i można utworzyć pojęcie nieistniejącej rzeczywistości, a potem można sobie wymyślać istniejącą rzeczywistość wedle własnych kryteriów, aż w końcu dojdziemy do... Hegla, którego filozofia stanowi właśnie kontynuację ontologii. I w ramach tej ontologii tworzy nową rzeczywistość, dialektycznie sprzeczną, by tę sprzeczność wprowadzić wszędzie, również do rodziny. Bez znajomości ontologii nie zrozumiemy nie tylko paradoksalnych, ale w późniejszej praktyce bardzo groźnych (marksizm!) poglądów Hegla.
Piotr Jaroszyński
Nie wydaje mi się, aby udało się przekonać głodnego człowieka do udowadniania istnienia obiadu. Udało się jednak przekonać go, że rzeczywistość to nieustanna walka o byt.Stąd moje - laika przypuszczenie, że filozofia Hegla nie jest czystym "wymyślaniem świata" ale musi w jakimś stopniu zahaczać o rzeczywistość, skoro do tejże rzeczywistości się przedostała i jest w stanie ją przerabiać.
Np. gdybym dumając wedle własnych kryteriów o nieistniejącej rzeczywistości wymyślił różowe słonie, to aby stały się rzeczywistością musiałbym przemalować te "standardowe", czyli użyć tego co rzeczywiste (słoń, farba) aby mój wymysł stał się rzeczywisty.
Dlatego samo wymyślanie rzeczywistości wydaje mi się niegroźne dopóki ktoś tego nie przystosuje do rzeczywistości i użyje.