Episkopat Polski, prowadząc rozmowy z odpowiednimi władzami, postuluje: my nie tylko tu jesteśmy, ale my pracujemy, służymy narodowi. Chcemy mieć wolność służby narodowi, wolność wychowywania w duchu Ewangelii. Nie chcemy przywilejów – podkreślam to na każdym kroku! – nie chcemy pensji, uposażeń, orderów, odznaczeń. To wszystko nam niepotrzebne.
Nam jest jedno potrzebne: aby Chrystus miał wolność w naszej ojczyźnie i nie był wyganiany z książek i podręczników szkolnych. Ma do nich wstęp niejedna miernota, a nie wolno wspomnieć o Tym, który jest Zbawcą świata i który ma odwagę stanąć przy każdym grobie i każdemu powiedzieć: Łazarzu, wyjdź z grobu. Mamy nadzieję, ponieważ wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, że i nasze władze, gdy się przekonały, że niejednego problemu moralno-społecznego nie zdołają o własnych siłach rozstrzygnąć, przekonają się również o tym, że trzeba przyzwać na pomoc ducha Ewangelii, aby pomóc rodzinie, narodowi i pogłębić ład społeczny. […] Kościół ma swoje istotne zadanie, które polega na tym, aby głosić całemu światu, że dla wszystkich ludów i narodów Chrystus jest drogą, prawdą i życiem. Chcemy się do Niego przyznawać prywatnie i publicznie, bez względu na to, jakie prowadzimy prace. Pragnęlibyśmy, aby taką odwagę „bezkarną” mogli okazywać wszyscy pracujący w urzędach państwowych, w służbie ładu społecznego, w obronie narodu, pracujący zaszczytnie i owocnie w różnych dziedzinach życia naukowego; aby i oni nie wstydzili się imienia Chrystusa, nie lękali się uczynić znaku krzyża świętego, nie musieli jeździć z dziećmi do chrztu i pierwszej Komunii świętej na drugi kraniec Polski. Kiedyś tego rodzaju trudności nazywaliśmy dyskryminacją.
Fragment pochodzi z kazania wygłoszonego 16.03.1975 r.
Przywileje, jakie ofiaruje władza polityczna, mogą na początku wyglądać imponująco: błyszczący medal, finansowe wsparcie, wielka feta, przydatne kontakty, obecność w mediach. Z czasem jednak okazuje się, że im więcej złota, tym więcej uzależnień, aż w końcu na każdy ruch potrzebna jest czyjaś zgoda lub czyjś nakaz. O wolności można zapomnieć. Ale w takich warunkach nie da się głosić Ewangelii. Dlatego Prymas Tysiąclecia ostrzegał wiernych, a zwłaszcza kapłanów, przed pułapką państwowych przywilejów.
Piotr Jaroszyński
NAsz Dziennik, 27-28 września 2014